REAKTYWACJA BRANŻY EVENTOWEJ CZYLI EVENT 2.0- Krzysztof Łobodziński (Konferansjer)

REAKTYWACJA BRANŻY EVENTOWEJ CZYLI EVENT 2.0- Krzysztof Łobodziński (Konferansjer)

W ramach współpracy z Mice Poland na łamach gazety członkowie SBE wypowiadają się na temat: Reaktywacji branży eventowej czyli Event 2.0 Krzysztof Łobodziński (Konferansjer) pisze:

Potrafimy szybko się nauczyć nowych umiejętności.

Miniony rok nauczył nas bardzo wiele, zarówno jako jednostki, jak też jako branżę. Przede wszystkim: nie zginęliśmy. Wiele moich koleżanek i kolegów dzielnie stawiło czoła wyzwaniu, jakim jest prowadzenie biznesu w Polsce, pokazaliśmy, że potrafimy szybko zdobyć nowe umiejętności, a czasem też przebranżowić. Ja sam spojrzałem na swoją pracę pod nieco innym kątem, i nie traktuję tego roku jako straconego. Z początku
nikt nie wiedział, co robić. Szybko zorientowaliśmy się, że „event online”
to nie nagranie zwykłego eventu, to też nie gadająca głowa na greenscreenie z wstawionym wymyślonym zoomowym tłem. Zrozumieliśmy odpowiedzialność, jaka na nas ciąży ludzie chcieliby się spotykać, ale nie mogą, a my mamy kompetencje do tego, żeby dać im chociaż namiastkę realnego kontaktu. Nie jestem w teamie szaleńczych entuzjastów eventów online, ale zupełnie rozumiem tych, którzy je pokochali. Ja jednak uważam, że przyszłość wydarzeń to przede wszystkim spotkania twarzą w twarz  bez maseczek i obostrzeń. Wszyscy za tym tęsknimy, i kombinujemy jak to robić bezpiecznie. Widzę jednak po wielu zrealizowanych wydarzeniach online pewne ich przewagi łatwiej zaprosić gości z drugiego końca świata, łatwiej zorganizować spotkanie w niestandardowych godzinach. Uczymy się, jak uczynić eventy online angażującymi i wdrożyć na nich „efekt wow”. Sam zresztą mogę przyznać, że uczestniczyłem w tym roku (zarówno jako uczestnik jak i prowadzący) w takich zdalnych wydarzeniach, które pozostają w pamięci na długo. Kreatywność branży eventowej wybuchła do granic, co należy docenić. Ja zawsze stałem jednak na stanowisku, że jesteśmy „handlarzami wrażeń”, a te wymagają dostępu do wielu zmysłów odbiorcy. Scenografia, atmosfera miejsca, zapach… to ograniczenia, których nie przeskoczymy. Eventy 2.0 widzę jednak głównie w realu, z potencjałem organizowania niektórych spotkań online wtedy, kiedy to będzie „wystarczające”. Doświadczenie jednak uczy, aby za wiele nie planować, i być gotowym na wszystko.