Język rozwiązany – jak tłumaczyć międzynarodowe wydarzenia

Język rozwiązany – jak tłumaczyć międzynarodowe wydarzenia

Aleksander Szojda-Pallado
Tłumacz i europeista. Założyciel i członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Tłumaczy Konferencyjnych (PSTK)

 

Wywiad

Aleksander Szojda-Pallado

Justyna Szmidt

 

Justyna Szmidt: Podczas konferencji Meetings Week Poland opowie Pan o tym jak tłumaczyć międzynarodowe wydarzenia. O czym warto wiedzieć zastanawiając się nad tym aspektem?

Aleksander Szojda-Pallado: Podejmowanie gości w ich językach ojczystych oraz umożliwienie im ich używania w wystąpieniach czy dyskusjach – to wyraz prawdziwego profesjonalizmu i gościnności gospodarza. To właśnie nadaje światowy sznyt wydarzeniu, a przy tym znacznie ogranicza ryzyko związane z nieporozumieniami. Uczestnikom daje najpełniejszy odbiór treści i najlepsze wrażenia. Stąd obecność profesjonalnych tłumaczy konferencyjnych podnosi nie tylko prestiż, ale wizerunkowe bezpieczeństwo i wartość treści przekazywanych podczas wydarzeń.

J.S: Na czym polega praca profesjonalnego tłumacza konferencyjnego i jaka jest jego rola w trakcie wydarzenia?

A.S-P: Opowiem to krok po kroku, bo praca zawodowego tłumacza – albo zespołu tłumaczy, bo tak jest najczęściej – zaczyna się długo przed wydarzeniem. Najpierw konsultujemy się z klientem, aby zdefiniować jego potrzeby. Wspólnie decydujemy, jaki tryb tłumaczenia będzie najlepszy (symultaniczne kabinowe, symultaniczne szeptane, konsekutywne, towarzyszące, dwustronne…). To z kolei zależy od czasu trwania wydarzenia, charakteru, liczby gości, lokalizacji, warunków technicznych czy liczby używanych języków. Zmiennych jest całe mnóstwo.

Dlatego najpierw radzimy, a potem ustalamy honorarium, dobieramy zespół i gromadzimy materiały do przygotowań. Liczymy tu zawsze na zaangażowanie organizatora w nawiązanie kontaktu z prelegentami, aby tłumacze otrzymali wgląd w ich wystąpienia czy prezentacje. Praca z tym materiałem zajmuje najwięcej czasu; bywa, że i tydzień-dwa. Trzeba przestudiować dokumenty firmy, stworzyć od zera słowniki robocze, zapoznać się z życiorysami prelegentów i ich pracami.

Samo tłumaczenie – w kabinie dźwiękoszczelnej czy poza nią – to przedostatni element procesu. Zespół tłumaczy, najczęściej dwuosobowy, przekłada treści na język docelowy (w przypadku tłumaczeń symultanicznych zmieniając się co ok. 30 min) i pozostaje w stałym kontakcie z organizatorem. A na końcu jest informacja zwrotna od klienta i jego gości, na której zawsze bardzo nam zależy.

J.S: Czy sama znajomość języka to za mało? Jakie umiejętności powinien posiadać tłumacz konferencyjny?

A.S-P: Znajomość języka obcego w warsztacie tłumacza konferencyjnego można porównać do śrubokręta w ręku mechanika. Niewątpliwie należy biegle się nim posługiwać, ale to tylko narzędzie. W dodatku jedno z wielu. Należy też znakomicie posługiwać się językiem ojczystym. Tłumacz musi tworzyć zwięzłe i gęste treściowo wypowiedzi, bo wszystkim zależy na czasie. A to wciąż jedynie umiejętności warsztatowe, których tłumacze uczą się na studiach i kursach (w Polsce do najlepszych należą EMCI na UW, katedra UNESCO na UJ czy Szkoła Tłumaczy UAM). Do tego dochodzi wiedza specjalistyczna, np. z zakresu medycyny, inżynierii czy finansów, której opanowywanie trwa przez całe zawodowe życie. Wielu z nas ma tytuły naukowe w dziedzinach niezwiązanych z tłumaczeniem.

J.S: Dlaczego warto skorzystać z usług profesjonalnego tłumacza, kiedy mamy wydarzenie kierowane do międzynarodowego grona odbiorców? Co gwarantuje on organizatorowi wydarzenia?

A.S-P: Sprawdzony profesjonalista, członek PSTK bądź AIIC (Międzynarodowe Stowarzyszenie Tłumaczy Konferencyjnych), gwarantuje, że goście otrzymają te treści, po które przyszli. Jest to tym istotniejsze, jeśli sami zapłacili za udział bądź zrobiły to delegujące ich firmy. Z innego punktu widzenia, profesjonalny tłumacz lub tłumaczka to święty spokój, że różnice językowe nie będą stanowiły dodatkowej przeszkody np. w negocjacjach. Wręcz przeciwnie, porządny tłumacz usprawnia cały proces komunikacji. Nie mamy oporów, by dopytywać i doprecyzowywać co istotniejsze kwestie w imieniu naszych klientów. Można wręcz powiedzieć, że bywamy ich rzecznikami.

Zawodowiec to także gwarantowane pozytywne wrażenia podczas wydarzeń scenicznych: wie, gdzie się ustawić, jasno sprecyzuje wymogi techniczne, porozumie się z konferansjerem.

J.S: Czy w Polsce organizatorzy często korzystają z usług profesjonalnych tłumaczy konferencji? A jak to wygląda w przypadku zagranicznych spotkań?

A.S-P: Rynek konferencji w Polsce rośnie, przyjeżdża do nas coraz więcej zagranicznych gości. Organizatorzy niewątpliwie korzystają z tłumaczy i sądzę, że robią to coraz chętniej. Z profesjonalizmem natomiast bywa różnie. Zawodowych tłumaczek i tłumaczy ustnych, czyli takich, którzy stale praktykują i których głównym zajęciem jest tłumaczenie ustne, jest stosunkowo niewielu. To kilkaset osób w skali kraju. Dlatego kryterium ceny jest tu szczególnie złym doradcą. Z drugiej strony spotykam coraz więcej organizacji, które już są zorientowane w tym, jak dobierać zespoły tłumaczy na wydarzenia i cenią sobie te relacje. I to jest właśnie najważniejsze: rozpoznanie potrzeb zawczasu i nawiązanie kontaktu z profesjonalistą.

Za granicą wielojęzyczna obsługa konferencji to ustalona norma. Co ciekawe, zagraniczni goście w Polsce oczekują od nas i od organizatorów tego samego poziomu opanowania tematu, co w Paryżu czy Rzymie, które są stolicami wydarzeń wielojęzycznych. Na ogół skrzętnie i masowo korzystają z tłumaczy. Angielski na pewno przydaje się w kuluarach, ale kiedy trzeba zrobić dobre wrażenie na publiczności, zagraniczni goście chętnie pozostają przy językach ojczystych. Dlatego informacja o takiej możliwości to duży punkt dla organizatora konferencji.